porozmawiaj z drużynowym, pewnie on też się z tym źle czuje. może to dla niego osobista porażka i przeżywa ją w samotności. postaraj się nawiązać z nim jakąś nić porozumienia. daj mu odczuć, że ma w tobie oparcie, w końcu jesteś przybocznym

potem porozmawiajcie szczerze z ludźmi, najlepiej przy harcerskim ogniu. z drużyną trzeba rozmawiać, mówić ludziom - "jeśli zależy nam na tej drużynie to musimy się bardziej postarać, musimy wszyscy włączyć się w pracę". zapytaj w czym tkwi problem, dlaczego nie przychodzą na zbiórki. może nie czują się potrzebni, związani z drużyną. wtedy ustalcie taki plan pracy, żeby każdy mógł przygotować zbiórkę lub jej fragment. pojedynczo albo dwójkami.
taki nastrojowy specjalny kominek przeprowadź nawet gdy przyjdzie tylko pięć osób. nie jest ważne ile. ważne żebyście mieli silny trzon, solidny fundament, na którym będziecie odbudowywać drużynę. a... no i najważniejsza rzecz wg mnie - trzeba pamiętać, że drużyna harcerska to przede wszystkim ludzie. i zarówno drużynowy jak i przyboczny są dla drużyny a nie odwrotnie.
mnie za pomocą rozmów z drużyną udało się zażegnać bardzo silny kryzys. dodatkowo pomógł nam wyjazd. spędziliśmy ze sobą pięć dni. nie był to zwykły biwak z grami terenowymi, podchodami itp. były kuźnice, warsztaty, długie ogniska... dużo rozmawialiśmy, tworzyliśmy plany, zamierzenia. potrafiliśmy tak sobie "przedłużyć" ciszę poobiednią, że kiedy wstawaliśmy od stołu po dyskusji okazywało się, że trzeba robić kolację i znowu siadać...

i teraz zamiast jednej słabej i skłóconej drużyny mamy cztery silne ekipy

a nie minął nawet rok... a my się bardzo zaprzyjaźniliśmy ze sobą.... więź w drużynie jest bardzo ważna, pamiętaj o tym...
pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki, może się kiedyś spotkamy gdzieś na harcerskim szlaku
