uf
Chwilkę tu mnie nie było a tu taki huk
Po pierwsze
Dziękuje za arcyciekawą dyskuję. W interesującym dla nas wszystkich temacie.
Co do moich uprawnień i kwalifikacji, to starodawnym obyczajem prawników odpowiem i tak i nie

Wyjaśniając, rzeczywiście jestem prawnikiem, ale po pierwsze nie zajmuję się na codzień opiniowaniem przepisów prawnych dla ZHP, ani też nie wydałem żadnej wiążacej opini prawnej w temacie nas interesującym, Wydział Wędrowniczy jak pewnie już wiecie nie zajmuje się zwykle tego typu sprawami. Poza tym mamy na pokładzie o wiele lepiej przygotowanego ode mnie do funkcji lawfightera, osobą tą jest Rex - prokurator Marek Piegat
co do meritum.
Jak rozumiem problem polega na tym z mocy czyjego imperium mianowany jest drużynowy.
Statut - jak wielokrotnie już to zostało wspomniane - mówi o tym wprost (jak uczą nas zasady interpretacji tekstów prawnych, jak coś wynika wprost to pozostaje nam najwyżej przekupienie sędziego)
a tak na poważnie, moim zdaniem jest tak nikt nie powinien odbierać kom. hufca prawa do mianowania drużynowych, on jest szefem ion musi mieć prawo weta jeśli niezgadza się z jakąś kandydaturą. Natomiast z drugiej strony założenie iż drużyna (w domyśle ) wędrownicza źle wybierze i to w ogóle będzie jakaś porażka jest moim zdaniem szokujące.
Bo po pierwsze drużyna jest organizmem który jednak wie jak to wszystko wygląda od wewnątrz i ufał bym tu ludziom którzy jak podejrzewam chcą tylko dobra owego organizmu.
Po drugie nie wyobrażam sobie by komenda hufca osobiście prowadziła politykę kadrowa w każdej drużynie, po trzecie nie ma sensu dmuchanie na zimne w sytuacji gdy istnieją mechanizmy odwoływania drużynowych, czy też jasnej i przejżystej kontroli podległych jednostek.
reasumując - od komendanta hufca oczekiwał bym więcej wiary w swoich ludzi, oraz wspierania drużyn, od drużyn przede wszystkim dobrych wyborów. Przede wszystkim dialog i konsensus. Mediacja do skutku.
Mam nawet kilka pomysłów na wzmocnienie jednej lub drugiej strony w tych rozmowach w ramach już istniejących przepisów.
no ale o tym może innym razem, bo i tak długi post wyszedł.
pozdrawiam serdecznie
czoczo