Przez kilkadziesiąt lat wielu instruktorów było w organizacji, która wymagała bycia wiernym ideałom socjalizmu. Choć wcale nie byli tym ideałom wierni. Też można by im zarzucić zakłamanie i skądninąd takie zarzuty padały ze strony ówczesnej władzy.dominik jan domin napisał:
Czyli co - popierasz zakłamanie?? Nie chcę służyć Bogu, ale jestem w organizacji, która tego wymaga... i twierdzi, że instruktor wychowuje przykładem...
Bynajmniej nie zrównuję tych dwóch przypadków, ale trochę przesadziłeś. Decyzje Zjazdu Poznańskiego w 1995 roku postawiły bardzo wielu instruktorów i harcerzy w trudnej sytuacji, która trwa do dziś. Nie nazywałbym tego zakłamaniem, ale próbą poradzenia sobie jakoś w sytuacji, gdy odgórnie i konunkturalnie podjęto decyzje trudne do zaakceptowania dla wieliu "na dole". Owszem, niektórzy wówczas przeszli do StoHaru. Ale nie każdy miał taką możliwośc, podobnie jak nie każdy w 1989 zdecydował się przejść do ZHR choć często ZHR był mu bliższy niż oficjalny nurt ZHP. Do tej pory uważam, że najlepszym rozwiązaniem było KIHAM-owskie z dwoma rotami Przyrzeczenia - "Bogu i Polsce" lub tylko "Polsce" bez jakiegoś enigmatycznego i podejrzanego "Dobra Najwyższego".
A co do Małkowskiego, to o ile wiem, był on szefem delegacji do Birmingham nieformalnie, na papierze dowódcą był zaś jakiś figurant akceptowany przez sokolskie Związkowe Naczelnictwo Skautowe.
Natomiast co do meritum dyskusji, wydaje mi się uzasadniony powrót do Prawa z 1932 roku. Obecny 1 Pkt. brzmi asekurancko i w ogóle nie ma przekonującego brzmienia. Prawo Harcerskie jest samoistnym tekstem, a nie komentarzem do Przyrzeczenia.