Założyłem ten temat, to zabiorę głos jeszcze raz.Nie dla tego, że mam coś nowegodo napisania, ale żeby "zaistnieć":) . Nie powiem, żeby cisza ostatniej nocy mi przeszkadzała. Miałem w niedzielę do przejechania jako kierowca kilkaset kilometrów i musiałem być chociaż trochę wypoczęty, dlatego już po trzeciej nad ranem poszedłem do namiotu... Ale widziałem snujących się parę osób w poszukiwaniu "śpiewanek", sam chętnie bym się przyłączył (gdybym był mniej rozsądny, przychodzi z wiekiem

). I też jestem zdania, że na przyszłość trzeba pomyśleć o wskazanie miejsca (bezpiecznego, pamięajcie, że masa ludzi przebywa wtedy na Polach Grunwaldzkich), gdzie można by było pośpiewać, popląsać. Tylko w taki sposób, aby inni mogli wypoczywać. A poza ty, to chyba wpływ pogody, która nas umęczyła nieco, też był odczuwalny, dodatkowo na tegoroczny Zlot chyba naprawdę przyjechali prawie wyłącznie ci, którym na Grunwaldzie bardzo zależy. A oni zawsze są aktywni i pod koniec sił nieco brakuje

. Tak że pomimo zdawałoby się wielkiego galimatiasu udało się zrealizować wszystkie możliwe do przeprowadzenia punkty programu i, oprócz tych incydentów z zaginionymi telefonami i pieniędzmi (nie sądzę, aby sprawcami byli Grunwaldczycy. Może trzaba baczniej zwracać uwagę na tzw. gości?) nie było zbyt ostrych spięć międzyludzkich. Raz jeszcze powtarzam - mnie ten Zlot pozostanie w pamięciztej przyjemniejszej strony...

(może nie po polsku za bardzo, ale chyba zrozumiale?). Pozdrawiam wszystkich Grunwaldczyków dobrej woli

<lol>