Ja, w czasie gdy chłopaki organizowali pierwszy SARS nie miałem wiele wspólnego z HSR. Tegoroczny SARS współtworzę i widzę efekty konsekwentnego stosowania takiej, a nie innej nazwy dla tego przedsięwzięcia. Po tych kilku latach Stołeczna Akcja Ratowniczo-Szkoleniowa jest niezwykle rozpoznawalną i przyciągającą imprezą. Świadczyć o tym mogą choćby szybko zapełnione miejsca na kursy odbywające się w trakcie tegorocznej edycji. Oczywiście "marka" SARSu nie odgrywa tu roli decydującej, jednak jej istnienia nie da się zanegować.tomekzhp pisze:Wymyślaliśmy ją m.in. chcąc by nie była kolejną nudną nazwą, by "chwytała" i była z jajem. Gdy SARS powstawał, wirus sars był akurat na medialnym topie i akurat dobrze nam podpasował do rozwinięcia skrótu.
Nie próbuję tu udawać, że zagrożenia o których piszecie nie istnieją. Osobiście jednak muszę przyznać, że gdy dziś widzę efekty zastosowania tej kontrowersyjnej nazwy, nie żałuję, że właśnie w ten sposób starano się zachęcać harcerzy do udziału w szkoleniach.