rynio pisze:Maciek P pisze:Chcemy to wysokie sformalizowanie, ustrukturalizowanie i shierarchizowanie - będące w istocie zaprzeczeniem ideałów skautowych - utrzymać, czy zmienić?
Kodeks utrwali ten stan.
A zechciałbyś jakoś uzasadnić ten pogląd Maćku ?
Bardzo chcesz wielki wykład z socjologii i psychologii społecznej?
W dużym skrócie. Każde działanie w duchu jakiegoś stanu utrwala ten stan. Działanie przeciwne, rozbija go. Każdy brak decyzji władz utrwala stan anarchii. Każda konsekwentnie wdrażana decyzja władz ten stan ogranicza.
Każde działanie oparte na wolnym wyborze utrwala stan wolności. Każde działanie oparte na przymusie ten stan ogranicza.
Traktowanie człowieka jak infantylnie utrwala infantylizm zachowań. Traktowanie poważne i stawianie wyzwań pomaga w dojrzewaniu (metoda skautowa się kłania).
I per analogiam każde działanie oparte na nakazach i zakazach utrwala stan bezwolności ludzi, do których te działania są skierowane (np. opisany przypadek "homo sovietucus", który bez aktualnej instrukcji zawartej w "organie" nie wie jak ma interpretować rzeczywistość). Każde działanie wymuszające samodzielne myślenie i podejmowanie odpowiedzialnych decyzji prowadzi do rozwoju samodzielności myślenia, odpowiedzialności za słowa i podejmowanie decyzji.
Każda struktura biurokratyczna, scentralizowana i zhierarchizowana dąży do ograniczenia zakresu swobody podległych sobie jednostek ze względu na skuteczność działania. Urzędnik działa skutecznie i nie sprawiając problemów przełożonym tylko wtedy, gdy traktowany jest zerojedynkowo (pisał o tym już Max Weber na przykładzie kolei, która była pierwszą nowoczesną strukturą o takiej skali zbiurokratyzowania). W efekcie współczesna nauka o administracji zakłada w zakresie prawa administracyjnego dążenie do związania urzędników przepisami prawa. Urzędnik według tej teorii nie ma swobody w podejmowaniu decyzji. On tylko ma stwierdzić zaistnienie lub nie konkretnego stanu. Ale w efekcie w sytuacji wymagającej decyzji większość urzędników odpycha od siebie decyzję, bo nie wie, jak ma się zachować, co znajdzie uznanie przełożonych (tenże Weber).
Tworząc KI musimy uniknąć opisanej sytuacji. Musimy uniknąć tego, by instruktor nie wiedział jak ma się zachować, bo w Kodeksie nie ma o tym mowy.
Po prostu, odpowiedzmy sobie na pytanie, czy wychowujemy posłusznych i pokornych poddanych, czy świadomych, wolnych i odpowiedzialnych obywateli. A gdy odpowiemy sobie na to, przypomnijmy sobie, że instruktor wychowuje przykładem osobistym. Jeśli instruktor będzie poddanym, oczekującym na instrukcje z góry, to jego harcerze będą na poziomie chłopów pańszczyźnianych, pozbawionych własnego zdania i woli, zmieniających poglądy razem z poglądami "pana" drużynowego, w gruncie rzeczy obojętnych na los drużyny/hufca/związku/kraju. Jeśli instruktor będzie obywatelem, wychowa obywateli, ludzi świadomych celów swojego działania, umiejących i chcących brać na siebie odpowiedzialność za wspólnotę i potrafiących współuczestniczyć w procesie decyzyjnym.
Maciek P pisze:Piszesz, Asiu, że w naszej organizacji nie kierują się instruktorzy własnym rozumem, tylko "tym, co jest napisane". Tworząc kolejny dokument spowodujemy, że także w tak ważnej kwestii jak moralność i sumienie instruktorzy przestaną myśleć samodzielnie, a zaczną kierować się instrukcjami "z góry".
Przepraszam, ale to mi się brzydko kojarzy.
Maciek, jako znawca kwestii etycznych i moralnych wiesz dobrze, że w każdej grupie społecznej normy etyczne są gdzieś zapisane, zebrane w jednym miejscu, tak, aby jednostka mogła się na czymś wzorować, aby był punkt odniesienia.
No właśnie nie do końca. Normy etyczne należą bardziej do sfery obyczaju. W momencie spisania mamy do czynienia z prawem, a nie etyką. Jako znawca prawa doskonale znasz teorię źródeł norm, więc nie muszę ci tego tłumaczyć.
A naszym punktem odniesienia jest Prawo Harcerskie. Wychowujemy przykładem osobistym, więc KI nie może być sprzeczny z PH. Skoro nie może być sprzeczny, a wręcz musi być zgodny, to w takim razie, po co on w ogóle?
Wyobrażasz sobie sytuację, kiedy drużynowy zachowuje się inaczej, niż jego harcerz, bo obowiązuje go inny zestaw zasad? I gdzie tu osobisty przykład?
O ile przychylam się do idei kodeksu wędrowniczego jako wersji PH dla odrębnej grupy wiekowej, to kompletnie nie widzę sensu tworzenia kodeksu dla instruktorów. Po prostu, z metody wynika, że kodeksem postępowania dla zuchmistrza jest Prawo Zucha, dla drużynowego harcerskiego Prawo Harcerskie, a dla drużynowego wędrowników ew. Kodeks Wędrowniczy (choć nie koniecznie).
Tworzenie Kodeksu instruktorskiego pachnie mi wywodzącym się z kataryzmu dzieleniem ludzi na lepszych i gorszych, co Orwell ujął genialnym: wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze.
Mało tego, takie właśnie wyodrębnienie postaw stanowi o odrębności tychże poszczególnych grup. Czemu kwestionujesz próbę określenia pożądanej przez ZHP postawy instruktorskiej i nazywasz to istrukcjami? Myślisz, ze w kodeksie zapiszemy 500 stron na temat wszystkich możliwych sytuacji, w których znaleźć się może harcerski wychowawca? Zapewniam Cię, że to niemożliwe, mało tego - nikt nie chce tego zrobić.
Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałem i nie sugeruj, że twierdzę coś, czego nie twierdzę.
Napisałem przecież, że kodeks można napisać tak, by był inspiracją do przemyśleń, a nie "przepisem na ciasto" i zasugerowałem taką drogę. Nigdzie nie odniosłem się wprost do pracy waszego zespołu, więc też niczego nie zasugerowałem.
Nie oceniam wprost waszej pracy, tylko przestrzegam przed ścieżką, którą zasugerowała Nestorka, a która wydaje mi się drogą donikąd.
Osobiście, zamiast Kodeksu Instruktorskiego wolałbym poważną, dostosowaną do poziomu instruktorów wykładnię Prawa Harcerskiego. Uważam, że takie rozwiązanie traktowałoby instruktorów doroślej i poważniej.